"Wyedukowany giermek"
Mijając po drodze dwie pary strzeżonych drzwi dotarliśmy na
oddział morderstw, gdzie między innymi znajdowało się biuro Wilsona – można
powiedzieć, że był bossem naszego departamentu. Mogę opisać go jako człowieka
odważnego, zaciekle uczepionego zdrowego rozsądku i bezinteresownie oddanego
swojej pracy. Każda przydzielona mu sprawa została rozwiązana z niesamowitą
precyzją i pedantyzmem. Jego misterność była swojego rodzaju skarbem, każdy
szczegół musiał idealnie pasować, a wszystkie tropy łączyć ze sobą w spójną
całość.
Mimo
przemęczenia z jego ust wciąż nie znikał ten kuriozalny uśmiech. Czasem, kiedy
całymi nocami pracował nad wielką sprawą przekształcał się on w psychopatyczny
półuśmiech i nie znikał póki Wilson nie przestał żerować na kofeinie, i poszedł
spać. Nie lada udręką było widzieć go w stanie bliskim obłędowi. Jego brązowe
miejscowo posiwiałe włosy wyglądały jakby zostały natapirowane, przyczyną było pewnie pociąganie
i trzepanie nimi w apatii. Zielone oczy miał wtedy posiniałe i przekrwione, a
jego ręce nie przestawały wykonywać czynności. Ciągle, jak nie pisały to
stukały długopisem o blat biurka. Później tydzień nosił na nich opatrunki i
ukrywał się przed wszystkimi jak, i gdzie tylko się dało, aż sprawa ucichnie i
nikt nie będzie przejmować się poczciwym doktorem z wielkim zapałem.
Szczęściem jest to, że dziś wyglądał w miarę
normalnie, bo prawdopodobnie mój nowy pomagier wystrzeliłby stąd jak z procy i
uciekł.
- Vivienne, jak dobrze cię widzieć – wstał z
krzesła tylko po to by mnie uściskać. – a ten młodzieniec to pewnie zastępstwo
za Evansa.
-Calum Hood. Czuję się zaszczycony mogąc poznać tak
bestselerową osobę.
Staruszek
przysunął się lekko do mnie.
- Już go lubię – zaśmiał się. – Pilnuj się jej to
będą z ciebie ludzie.
Calum
zdawał się powoli rozluźniać w towarzystwie tak charyzmatycznego człowieka
jakim był Jeff Wilson. Ramiona miał niżej, a sylwetka nie sprawiała już
wrażenia wyższości, ale nadal pozostawała lekko spłoszona. Jak bezbronne
zwierzę w klatce.
Przeszliśmy do Sali konferencyjnej
gdzie przy długim dębowym stole siedziało dziewięciu policjantów z wydziału
śledczego, psychologowie z FBI i analityk Programu Zapobiegania Ciężkim
Przestępcom. Zajęłam miejsca po prawej stronie Jeffa, a Calum zaraz obok
mnie. Jeden z psychologów podsunął mi zestaw kolorowych kserokopii, które
przestawiały dwa miejsca zbrodni. Dwa ciała, brak lewego żebra, kilka wyciętych
kawałków skóry, ale coś mi nie pasowało. Coś bardzo oczywistego, ale nie mam
zielonego pojęcia co. Przesunęłam jedno zdjęcie do Caluma.
- Kto robi
coś tak ohydnego? – mruknął cicho.
- Od dziś to
twoja praca – szepnęłam – mi też na początku było dziwnie.
Po raz kolejny zaczęłam przeglądać fotografie i wyniki
sekcji, a kiedy ułożyłam je przed sobą na stole jak karty tarota, mimo głośniej
dedukcji w pomieszczeniu, wiedziałam już co jest nie tak.
- Kto przeprowadzał sekcję? –
spytałam.
- Doktor Steiner.
– odpowiedział jeden z detektywów, mężczyzna w średnim wieku, o obleśnej,
czerwonej twarzy. Jego przenikliwe szare oczy przesuwały się badawczo po moich
rudych włosach, ustach, świdrujący wzrok zanurzył się na moment w rozchylenie
przy kołnierzyku mojej czarnej bluzki, którą natychmiast poprawiłam. – dlaczego
pani pyta?
Było w nim coś podejrzanego, coś co kuło w oczy od samego
spojrzenia.
- Jestem
zaskoczona, że obrażenia pierwszej ofiary wywołały reakcję organizmu, a drugiej
nie – wszyscy ludzie w pomieszczeniu teraz mi się przyglądali. – A poza tym,
mimo że stan ciała wskazuje, iż śmierć nastąpiła zaledwie kilka dni przed
znalezieniem kobiet, poziom elektrolitów drugiej nie pasuje do wyników
fizycznych oględzin…
- Jej co? – Wyraz
twarzy Scarpetta – psychologa z FBI z którym dosyć często przyszło mi pracować,
był w tej chwili mało inteligentny. Calum chrząknął.
- Poziom sodu w jej organizmie jest
zdecydowanie wyższy niż przewidują normy, a ponieważ pierwiastek ten pozostaje
w miarę stabilny także po śmierci, możemy przyjąć, że jego poziom był już
wysoki w chwili śmierci.
Byłam więcej niż zaskoczona jego wypowiedzią. Kto by
pomyślał, że nowy giermek może być aż tak mądry.
- Calum Hood
– wyciągnął rękę do nieznającego go mężczyzny.
-Max Rocker,
Stanowe Biuro Śledcze – ich uścisk dłoni był przesiąknięty chęcią górowania.
Jak dla wszystkich facetów, liczy się tylko konkurowanie. – Wracając do sprawy. O czym
świadczy wyższy poziom sodu?
- Może świadczyć o tym, że była
bardzo odwodniona – wyjaśniłam. – Wiemy coś na temat sposobu odżywiania obu
ofiar?
Nikt nie
potrafił mi odpowiedzieć. Po chwili odezwał się Scrapetta:
- Dlatego
porozmawiasz z ich rodzinami Vievienne. – odrzekł. – Od dziś sprawa zabójcy z
Enfield Street jest twoja.
Wtedy wiedziałam już, że mój pościg dopiero się zacznie....
___________________
Nie sądziłam, że pisanie tego sprawi mi tak wielką radochę.
Jak widzicie nowym partnerem Morrison jest Calum, jeśli trafiliście to pochwalcie się w komentarzu :)
Nie sprawdzałam błędów
Nie sprawdzałam błędów
Podobało ci się - Skomentuj
Bardzo niecierpliwie czekałam na ten rozdział i jestem wniebowzięta *-*
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że to Calum!
OdpowiedzUsuńKiedy czytam to fanfiction czuję się, jakbym tak naprawdę czytała genialny kryminał!
Nie mogę doczekać się dalszego rozwoju akcji! ^^
Czekam na kolejny rozdział, dziękuję za dedykację i życzę weny. :D
@rckme _pls
Rozdział świetny :) Wciągnęło mnie niesamowicie.Mam nadzieję ,że niedługo pojawi się nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie www.naznaczonafanfiction.blogspot.com/ :)
Pozdrawiam i Życzę weny Viktoria :*
Wow! odjęło mi mowę.................................. ZAJEBISTY ROZDZIAŁ! BIJACZ/Kuli
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta
OdpowiedzUsuńCzy ja znów dostałam dedyka? XD
OdpowiedzUsuńWciąż uważam, że rozdziały za krótkie, ale jak to napisalaś: "Liczy się dreszczyk". Niby tak,ale za krótkie no.
Poza tym - treść, typ pisania, wszystko perfekcyjne. CALUM SIĘ WYMĄDRZA HALO, TO WYGRYWA ŻYCIE X'D
Czekam cx
Aww moje klimaty :D morderca, który wydłubuje oczy ofiarom. Nie wiem jak na to wpadłaś ale jesteś genialna! Blog zdecydowanie różni się od pozostałych i to mi się podoba. Od dziś jestem twoją stałą czytelniczką i wierną fanką :*
OdpowiedzUsuńps. Nie pogardziłabym dedykacją :D i może póki masz mało rozdziałów to zrobisz jakiś zwiastun czy coś xD
Oczywiście czekam na next i weny życzę :*
+ wyłącz weryfikację obrazkową ;-)
UsuńBozko! Is maj fejvrit opowiadanie to its wery gud xD/Małta
OdpowiedzUsuńPodziwiam za taki dobór słownictwa. Myślę, że na prawdę powinnaś wydać książkę. Pozdrawiam Nick xx.
OdpowiedzUsuńDammit! Nicki ty tu? Wieki cię nie widziałam. Cieszę się, że wróciłeś do świata żywych xoxo.
UsuńSzkoda, że taki krótki, bo cudowny rozdział. Bardzo podoba mi się szablon, no i plus za główną bohaterkę, bo uwielbiam Karen. Mam nadzieję, że niebawem dodasz tu coś nowego. Czekam z niecierpliwością. :)
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam: http://wicked-fanfic.blogspot.com/
Trafilam tu przypadkiem ale strasznie mi się podoba wiec nie zaluje. :)
OdpowiedzUsuń